Warto sięgnąć po akcje spoza USA.
Ponieważ w czwartym kwartale 2018 r. zmienność na giełdzie w Stanach Zjednoczonych znacząco wzrosła, coraz więcej inwestorów zacznie obstawiać, że zagraniczne aktywa będą oferować wyższe stopy zwrotu. Z pewnością zyskają na tym akcje największych spółek europejskich. Liczymy także że „moda na aktywa zagraniczne” nie ominie także Polski.
W tym kontekście zwracamy uwagę na zwłaszcza dwa czynniki: wzrost wycen rynkowych na Wall Street oraz głębokość gospodarki USA pod względem zacieśnienia monetarnego. Jeśli te dwa czynniki zestawimy z faktem, że najbardziej znaczący inwestorzy z USA stworzyli zbyt dużą pozycję dla amerykańskich akcji, jedyne co im pozostaje to dokonać zmian w alokacji aktywów. Wówczas inwestorzy będą zmuszeni wziąć pod uwagę argument o coraz mniejszym wpływie bodźca fiskalnego na tempo przyrostu zysków amerykańskich spółek.
Oczywiście bierzemy także pod uwagę uspokojenie w wojnie handlowej, wówczas przyszłe zyski spółek z USA mogłyby nawet przebić obecne oczekiwania, jednakże wymagałoby to trudnej do zaobserwowania kombinacji zdarzeń, zresztą nie specjalnie liczymy na odwilż na linii Trump – Xi Jinping. Uważamy że niepewność związana z napięciami w handlu dalej będzie miała wpływ na poszerzenie spreadów kredytowych i zapewne będzie czynnikiem przygnębiającym dla akcji największej gospodarki globu.
Oczekujemy także, że Fed nadal będzie straszył amunicją i minie wiele tygodni zanim stopniowo zacznie łagodzić swoją politykę podnoszenia stóp procentowych. Nie wykluczamy jednak, że przedtem zacieśnienie stopy procentowej może być nawet silniejsze od dzisiejszych oczekiwań, jeśli stopa bezrobocia spadnie w okolice 3%.
Dlatego w obliczu obawy o przyszłe zyski amerykańskich spółek, które zresztą już po raportach za trzeci kwartał wywołały sporą wyprzedaż, dochodzimy do przekonania, że właśnie możemy mieć do czynienia z momentem przełomowym. Za taki, uważamy otwarcie się inwestorów na akcje spoza USA.