Growth vs Value.
W ostatnich tygodniach wielu inwestorów zadaje sobie pytanie, czy to już kres amerykański spółek wzrostowych („growth”). Więcej, czy nadszedł już czas zakupów spółek, które cechuje stabilny poziom zysków i wypłata przewidywalnej dywidendy, często określanych jako spółki „value”.
Jeśli przeanalizujemy indeks Russell 1000 Value Index, to zaobserwujemy że dla tego indeksu współczynnik cena do zysku jest na poziomie 17. Ten sam współczynnik dla indeksu Russell 1000 Growth Index jest już notowany z 27 krotnym zyskiem. Jedno wiemy na pewno, ta dziesięciopunktowa luka jest jedną z największych rozbieżności od czasu światowego kryzysu finansowego.
Co prawda w ciągu ostatnich trzech lat fundusz ETF odzwierciedlający indeks Russell 1000 Value przyniósł roczny dochód na poziomie 10,2% w porównaniu do 17,5% zwrotu z ETF obrazującego indeks Russell 1000 Growth, jednakże trzeba zwrócić uwagę, że ceny akcji spółek value wyglądają jak mocno napięta sprężyna, która właśnie zaczęła się rozwijać. Zbiegło się to trochę w czasie z raportem, który w połowie września 2019 r został opublikowany przez Bank of America Merrill Lynch. Analitycy wspomnianego banku ostrzegają, że tak duża rozbieżność prędzej czy później doprowadzi do zmiany nastrojów i zapewne zwiększonego pozycjonowania inwestorów w kierunku akcji spółek płacących przewidywalną dywidendę – spółki value.
To prawda, że inwestorzy, którzy właśnie kupują spółki value cierpliwie czekają na lepsze czasy. Tym nie mniej powinni pamiętać, że obecnie cały rynek wygląda dość chwiejnie. Dla przykładu Morgan Stanley zaleca swoim inwestorom niedoważenie amerykańskich akcji, po części dlatego, że uważają oni, iż wzrost gospodarczy w USA i zyski amerykańskich korporacji znacznie spowolniły, a to może „obciążać” amerykańskie akcje w czwartym kwartale 2019 r. Co więcej Morgan Stanley zakłada, że na koniec 2019 roku indeks S&P 500 będzie wynosił 2750, czyli znacznie poniżej obecnych poziomów.
Z drugiej strony pamiętajmy, że niektóre oznaki wskazują jednak iż stagnacja na amerykańskiej giełdzie może ominąć fanów niedrogich akcji spółek value. Zresztą według analityków Bank of America Merrill Lynch sprzyjać temu będzie mniejsze zainteresowanie spółkami wzrostowymi. Analitycy BofA oceniają, o czym pisaliśmy już wyżej, że wyceny akcji tych spółek już teraz zachowują się jak mocno napięta sprężyna, która właśnie zaczęła się rozwijać. Może to oznaczać znaczną zmianę nastrojów i pozycjonowanie inwestorów z dala od akcji o wyższym wzroście, w kierunku tańszych spółek value.
Zresztą analitycy BofA nie są jedynymi, którzy podkreślaj zmianę w pozycjonowaniu spółek value. Dla przykładu według raportu opublikowanego w połowie września przez Morgan Stanley Wealth Management, to co obecnie obserwujemy, to znaczący przepływ kapitału ze spółek growth w kierunku spółek value. Analitycy Morgan Stanley podkreślają, że takie zmiany są typowe na późnych etapach ekspansji gospodarczej, a z taką mamy właśnie do czynienia w USA. Ale można to również przypisać technicznym czynnikom rynkowym, odzwierciedlającym „odwijanie się” nadmiernego pozycjonowania akcji z grupy spółek wzrostowych.
Jest kilka powodów dla których analitycy obu banków inwestycyjnych mogą mieć rację:
Po pierwsze, akcje spółek growth i value są jak przeciwległe końce wahadła: gdy jedna strona ma się dobrze, druga nie. Nazywa się to korelacją ujemną i jest teraz na ekstremalnych poziomach. Od 1986 r., kiedy korelacje między spółkami wzrostowymi, a spółkami value były tak szerokie. Spółki value mają również tendencję do przyśpieszania wzrostów ich wycen gdy dane makroekonomiczne zaczynają potwierdzać siłę gospodarki. Wydaje się, że w takim miejscu jesteśmy obecnie tj. spowolnienie gospodarcze podczas ożywienia trwa zwykle osiem miesięcy, a my jesteśmy w siódmym miesiącu jednej z takich faz. Kolejnym etapem będzie zapewne „powrót amerykańskiej gospodarki do zdrowia ”, podczas którego spółki value zwykle zachowują się silniej niż spółki wzrostowe.
Kolejną przesłanką jest to, że spółki value zyskują, gdy ponownie wzrasta poziom zysków przedsiębiorstw. Wówczas w środowisku ożywienia gospodarczego inwestorzy stają się bardziej wrażliwi na wyceny akcji, a Według szacunków BofA wzrost zysków powinien osiągnąć najniższy poziom w czwartym kwartale 2019 r., a następnie ponownie przyspieszyć. Zatem jest dość dużo przesłanek które pozwolę na inwestowanie w ten segment spółek. Czy już teraz, przekonamy się niebawem.