A może to Kontrariaiści mają rację?
Z początkiem maja Wall Street odrobiło kwietniowe straty zatem inwestorzy coraz chętniej spoglądają na rosnące indeksy. Zaczyna się nowa fala wzrostowa? A może to tylko odreagowanie wcześniejszej przeceny i w rytm powiedzenia „Sel in may and go away” za chwilę zacznie się wakacyjny odwrót od akcji. Pewne jest, że należy brać to pod uwagę.
Pomimo niesłabnącej konsumpcji i optymizmu związanego ze sztuczną inteligencją, wzrost gospodarczy w USA w zeszłym kwartale spadł do najniższego poziomu od prawie dwóch lat, podczas gdy inflacja pozostaje nadal na wysokim poziomie. Zaufanie konsumentów zaczyna słabnąć, a indeks S&P500 zakończył w kwietniu pięciomiesięczną passę po serii poważnych spadków wyników spółek.
To oznaki, że gospodarka nr 1 na świecie i jej firmy prześcigną swoich zagranicznych konkurentów nawet przy wyższych stopach procentowych, mogą być błędne. Ameryka nie jest pępkiem świata. Zamiast tego, w Europie i Azji otwierają się co najmniej nie gorsze możliwości, biorąc pod uwagę łagodniejsze wyceny i perspektywy inflacji.
Wyjątkowość Stanów Zjednoczonych jest „przereklamowana” – powiedział nie tak dawno, główny strateg w Amundi. Prawdopodobnie ma rację bo wydaje się, że jest zbyt dużo optymizmu, jeśli chodzi o USA, przede wszystkim w kontekście przyszłego wzrostu gospodarczego, i jednocześnie za dużo pesymizmu, jeśli chodzi o wzrost w pozostałej części świata.
Przedstawiane argumenty odzwierciedlają obawy niektórych inwestorów dotyczące skutków, jakie wyższe i dłużej utrzymywane stopy procentowe w USA odbiją się na wzroście gospodarczym i kondycji przedsiębiorstw. Jednocześnie należy to równoważyć z przewagą, jaką cieszą się aktywa oparte na dolarach w czasie gdy światowa waluta rezerwowa nadal pozostaje niezagrożona.
Obserwując światową wędrówkę kapitału nie możemy zamykać oczu na fakt, że w ostatnim czasie np. szwajcarscy zarządzający aktywami w ciągu ostatnich kilku tygodni przenosił pieniądze z USA do Europy. Zapewne dostrzegają oni wartość w sektorach zorientowanych na rynki europejskie gdyż niewątpliwie w Europie następuje odbicie wzrostu gospodarczego, a do tego wiele wskazuje na to, że Europejski Bank Centralny i Bank Anglii mogą wcześniej złagodzić politykę pieniężną niż decydenci Rezerwy Federalnej. Już dzisiaj w Europie szczególnie atrakcyjnie wyglądają sektory takie jak dobra konsumpcyjne i banki.
Ankieta przeprowadzona w zeszłym miesiącu przez Bank of America wykazała, że globalni zarządzający funduszami mieli największą przeważoną pozycję na europejskich akcjach od lutego 2022 r. Ponadto analitycy JPMorgan Chase stwierdzili pod koniec ubiegłego miesiąca, że atrakcyjniejsze wyceny mogą wpłynąć na poprawę stosunku ryzyka do zysku z przewagą dla strefy euro.
Pierwszą oznaką takiej zmiany nastrojów jest fakt, że od końca marca S&P500 pozostaje w tyle za swoimi kluczowymi europejskimi i azjatyckimi odpowiednikami, po tym jak w ciągu ostatnich pięciu kwartałów osiągał w większości lepsze wyniki. Z raportów firm wynika także, że największe w Europie fundusze zarządzające aktywami niedoważają USA w swoich globalnych portfelach akcji. Dla przykładu Amundi, zarządzająca kwotą ponad 2,1 biliona dolarów ma przeważone akcje w Wielkiej Brytanii i jest neutralna w Europie. Stoi ona na stanowisku, że amerykańska technologia jest przewartościowana, a w czasach spowolnienia gospodarczego należy mieć raczej kontakt z sektorami zorientowanymi na konsumenta, a historia dezinflacji jest znacznie bardziej wiarygodna w Europie niż w USA.
Inni zarządzający aktywami również dokonują korekt. Zwiększają na przykład swoje azjatyckie inwestycje kapitałowe, jednocześnie utrzymując duże pozycje w USA. Azjatyccy eksporterzy bazujący na dolarach i „kraje o silnym wzroście krajowym” prawdopodobnie osiągną lepsze wyniki w obliczu niepewności co do amerykańskiej gospodarki. Dlatego niektórzy już obecnie zwiększają ekspozycję na akcje spółek finansowych i technologicznych w Indonezji i Korei Południowej, podczas gdy zdywersyfikowane fundusze zwiększają w tym roku pozycje na chińskich akcjach.
Z drugiej strony opóźnienie w obniżkach stóp procentowych przez Fed wywiera presję na azjatyckie banki centralne i hamuje napływ kapitału zagranicznego. Tym nie mniej te gospodarki wspierane są przez stosunkowo niższy poziom inflacji. Na korzyść Azji działają także wyceny. Indeks MSCI Asia Pacific Index notowany jest po około 14-krotności zysków z transakcji terminowych, podobnie jak europejski benchmark, podczas gdy indeks S&P500 osiąga prawie 21-krotność zysków.
To tłumaczy dlaczego w ostatnim czasie akcje z Hongkongu były znaczącym beneficjentem poszukiwań tańszych alternatyw przez globalne fundusze. Niemal z marszu zapewniło to najwyższą stopę zwrotu w porównaniu z konkurencyjnymi indeksami. Podobnie Indie, jeden z niewielu głównych rynków, które odnotowały wzrost w zeszłym miesiącu, w dalszym ciągu notują blisko rekordowo wysokie poziomy, ponieważ gospodarka otrzymuje wsparcie z wydatków na infrastrukturę i popytu wewnętrznego.
Historycznie rzecz biorąc, podczas cyklu łagodzenia polityki pieniężnej przez Fed, Azja zwykle osiągała lepsze wyniki niż Stany Zjednoczone. Może to tłumaczy dlaczego globalne fundusze mają w portfelach przeważenie na Japonię, gdzie słaby jen pomaga eksporterom, a rosnące ceny konsumenckie pomagają lokalnym producentom. Co więcej ich obecne pozycjonowanie świadczy że nie mają obecnie zamiaru powiększać akcji amerykańskich kosztem Europy i Azji.