W związku z przedstawionym planem przekształcenia Otwartych Funduszy Emerytalnych nasuwa się wiele pytań. Jednym z najważniejszych jest „Co wybrać – IKE czy ZUS”?
Już niebawem osoby posiadające środki na rachunkach w Otwartych Funduszach Emerytalnych staną przed dość trudnym wyborem. Będą mogły bowiem zdecydować, czy ich oszczędności emerytalne zostaną przekazane na Indywidualne Konta Emerytalne działające jako Otwarte Fundusze Inwestycyjne (OFI), co jest wariantem domyślnym, czy też na subkonto w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, co z kolei jest opcją dobrowolną. Jednym z czynników, które mogą pomóc poradzić sobie z tym dylematem są wyniki obu form gromadzenia i pomnażania kapitału.
Do tej pory polityka inwestycyjna OFE po reformie z 2014 r. zakładała wysokie zaangażowanie w akcje (sięgające przeciętnie około 80-85%). W przypadku OFI, w które to OFE mają zostać przekształcone, alokacja w akcje ma być stopniowo obniżana, o 2,5 pkt. proc. rocznie. Z tego też powodu można przyjąć, że wyniki OFI mogą w przyszłości prezentować się podobnie do stóp zwrotu z OFE, jednak prawdopodobnie będą przeciętnie nieco niższe w długim terminie, właśnie ze względu na ograniczanie zaangażowania w akcje spółek z GPW. W przypadku subkonta w ZUS roczna waloryzacja obliczana jest na podstawie średniego wzrostu nominalnego PKB za ostatnie 5 lat. Jak na razie za ostatnie pięć lat, tj. w latach 2014 – 2018, lepsza była inwestycja waloryzowana na koncie ZUS gdzie średniorocznie osiągnięto wynik na poziomie 4,40%. W tym samym okresie OFE zarobiły średniorocznie ok 3,20%.
Należy także pamiętać o kilku ważnych szczegółach. Po pierwsze w przypadku przeniesienia środków do IKE, od zgromadzonych środków trzeba będzie zapłacić 15% opłaty (byłaby ona przekazana do budżetu w dwóch ratach w 2020 r. i 2021 r.). Biorąc pod uwagę, że wartość portfeli OFE wyniosła na koniec marca 160,7 mld PLN dawałoby to opłatę w wysokości 24 mld PLN przy 100% partycypacji. Z kolei w przypadku transferu środków do ZUS Polacy nie ponosiliby na wstępie opłat ale założyć można, że wówczas część portfeli, poza portfelem akcyjnym, zostałaby i tak spieniężona i zwiększyłaby pulę wolnych środków publicznych wspierających np. wydatki FUS (wartość akcji spółek zagranicznych i depozytów wynosi 20 mld PLN, ok. 13% wartości portfeli). Wówczas taka operacja miałaby podobny skutek ekonomiczny dla finansów publicznych, co transfer do IKE, ograniczając konieczność emisji obligacji (rząd szacuje jednak, że większość obywateli wybierze opcję transferu środków do IKE).
Z drugiej strony należy podkreślić że wszelkie dziś tworzone kalkulacje mogą nie przetrwać próby czasu z jednego prostego powodu – wiele zależy od regulacji i mechanizmów, na które wpływ mają rządzący i choć nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów planowanego przez rząd ostatecznego rozprawienia się z OFE, to już w naturalny sposób w głowach wszystkich zainteresowanych rodzi się pytanie – co się bardziej opłaca – ZUS czy IKE?
Niestety na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi – powód jest prosty – wszystko zależy co najmniej od koniunktury na rynkach finansowych i w rodzimej gospodarce przez następne 5, 10, 20, czy w przypadku osób, które od niedawna są na rynku pracy – nawet 40 lat.
Przykład? Pieniądze zapisane na subkontach w ZUS (2 filar) są waloryzowane o wskaźnik publikowany przez GUS. Dziś równy jest on średniorocznej dynamice PKB w cenach bieżących uśredniony dla 5 lat. W perspektywie 10 czy 20 lat trudno prognozować tempo zmian PKB, a tym bardziej nie jest pewne czy metodologia obliczania wspomnianego wskaźnika waloryzacji nie zostanie zmieniona.
Co jeśli wybierzemy ZUS….
Porzućmy na chwilę koncepcję, aby pieniądze z OFE „sprywatyzować” i po oddaniu 15% oszczędności przenieść je na IKE (wariant domyślny). Załóżmy więc, że likwidację OFE ktoś wykorzysta do przeniesienia pieniędzy z funduszu na subkonto w ZUS (zakładamy, że tam właśnie środki mogą trafić, co jednak nie jest jeszcze pewne). Obywatel uniknie w ten sposób daniny transferowej. Ponadto co roku może taka osoba liczyć na waloryzację swoich zapisów na subkoncie w zakładzie ubezpieczeń.
Uwaga! Nie bez kozery w kontekście ZUS-u mówimy jedynie o zapisach. Najprawdopodobniej bowiem aktywa, przekazane do zakładu ubezpieczeń, wcześniej czy później trafią do „wspólnego worka” i spożytkowane zostaną na bieżące wypłaty emerytur.
Jak już powyżej wykazano w ostatnich pięciu latach ZUS był lepszy. Wróćmy jednak do tematu waloryzacji w dłuższym okienku czasowym. Ta w latach 2011 – 2018 (komplet dostępnych danych) doprowadziła do podniesienia zapisów na subkontach klientów ZUS o 52% – średnio daje to 5,4% w skali roku. Wynik lepszy niż to co oferowały przeciętne roczne bankowe lokaty czy nawet 10-letnie detaliczne obligacje skarbowe sprzedawane w 2011 roku. W przypadku tych drugich przez 8 lat narosły odsetki na poziomie około 42%.
Waloryzacja okazała się też w tym okresie lepszym rozwiązaniem niż inwestowanie w 20 największych firm warszawskiego parkietu. Od początku 2011 roku do końca 2018 roku WIG 20 Total Return (uwzględniający dywidendy) zyskał na wartości jedynie niecałe 13%. W tym kontekście dla kogoś, komu do emerytury zostało niewiele czasu, a do tego nie boi się bankructwa ZUS-u, opcja przekazania pieniędzy do zakładu ubezpieczeń wydawać się może korzystniejsza.
…..a co jeśli wybierzemy IKE?
Z drugiej strony ktoś może powiedzieć, że przecież wypłacane później emerytury są opodatkowane, a pieniądze wypłacane podczas emerytury z IKE już nie. To prawda, ale też transfer z OFE na IKE jest obarczony 15-proc. daniną, co w pewnym sensie „wyrównuje szanse”.
I tak wprawny inwestor przełknie tę gorzką pigułkę i podejmując ryzyko inwestycyjne będzie pomnażał swój majątek na IKE. Dzięki temu można zakładać lokaty, kupować detaliczne obligacje skarbowe, inwestować na giełdzie lub za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. Bez wątpienia w dłuższym terminie wiele osób może zarobić w ten sposób więcej niż wynikałoby z waloryzacji, a ponadto na ich koncie zapisane będą realne aktywa, a nie tylko teoretyczna suma zobowiązań.
Trzeba jednak mieć świadomość, że inwestowanie na giełdzie czy poprzez fundusze inwestycyjne jest obarczone niemałym ryzykiem. Warto w tym kontekście pamiętać o tym, jakie zyski wygenerowały przez ostatnie lata największe firmy warszawskiej giełdy zgrupowane w indeksie WIG 20. Notowania tej grupy spółek w wersji uwzględniającej dywidendy są dostępne od końca 2004 roku. Do 15 kwietnia 2019 roku wierne odwzorowanie indeksu największych spółek pozwoliłoby zarobić 112%, czyli średniorocznie 5,4%. Nie jest to kuszący wynik.
Pamiętajmy także że może kogoś skusić jeszcze jedna, trzecia opcja. O ile rząd nie zabroni takiego rozwiązania, to ktoś kto dostanie pieniądze z OFE na swoje prywatne IKE może zlikwidować konto emerytalne i odebrać pieniądze w formie gotówki.
W pierwszym roku taka operacja obarczona jest prowizją, ale przeważnie nie przekracza ona kilkuset złotych. W sumie więc po potrąceniu około 15-25% z wcześniej przymusowo zgromadzonych pieniędzy w OFE będzie można te środki odzyskać i przeznaczyć na bieżącą konsumpcję lub zainwestować w sposób niedostępny w ramach IKE, np. w nieruchomości.
Zatem jak widać, wybór wcale nie jest łatwy.