Wyższa inflacja w USA to powód do utrzymania wyższych stóp procentowych?
Wyższa niż oczekiwano inflacja wstrząsnęła wczoraj rynkami tj. zarówno rynkiem akcji jak i rynkiem obligacji. W USA wyższa dane o inflacji z mety wysyłały rentowność amerykańskich 10-letnich obligacji skarbowych do 4,56% tj. najwyższego poziomu od listopada. Skok o 18 punktów bazowych był największy od prawie dwóch lat.
Wynikająca z tego zmienność przeniosła się także na akcje – w szczególności na wrażliwy na stopy procentowe sektor nieruchomości, usług komunalnych i sektor bankowy, powodując że np. indeks Russell 2000 zaliczył najgorszy dzień handlowy od ośmiu tygodni, spadając o 2,5%. Także w Polsce tuż po danych o inflacji doszło do załamania na indeksie największych polskich spółek czego efektem było ujemne zamknięcie na indeksie WIG20.
Należy mieć na uwadze że od grudnia Fed niemal obiecywał, że w 2024 r obniżki stóp procentowych są więcej niż prawdopodobne gdyż wzrost cen osłabł i zbliża się do celu inflacyjnego Fed(u) na poziomie 2%.
Zagłębiając się w dane o inflacji, wiele komponentów wyraźnie przyspiesza w górę. Jak zauważył główny ekonomista Apollo Global Management, Torsten Slok, zmiana inflacji bazowej w ujęciu rocznym wynosi obecnie 5%, podczas gdy trzymiesięczna zmiana skoczyła do 8% czyli jest niedaleko szczytu z początku 2022 r., który był wówczas najwyższym poziomem od 40 lat.
Należy przyjąć że Fed wciąż dąży do uniknięcia powtórzenia efektu inflacji wtórnej, który wstrząsnął rynkiem w latach siedemdziesiątych i na początku lat osiemdziesiątych. W tym celu J. Bullard napisał w 2022 r. ważny komunikat o minionej erze inflacji. Mniej więcej zawarł w nim te że po tym, jak w 1974 r. inflacja cen wzrosła do 12%, Fed kierowany przez Arthura Burnsa szybko zdławił inflację i utrzymał stopę procentową na stosunkowo niskim poziomie. To, co nastąpiło potem, to wysoka i zmienna inflacja w ciągu następnej dekady, ponieważ inflacja uparcie utrzymywała się na poziomie powyżej 5%. Gospodarka realna była niestabilna, po części dlatego, że wysoka inflacja zniekształca sygnały cenowe, co mogło utrudniać realną aktywność gospodarczą.
W 1979 r., kiedy inflacja cen ponownie przekroczyła 10%, aby na dobre wrzucić dżina inflacji do butelki, na stanowisko szefa Fed wybrano Paula Volckera. Ale nawet Volcker mylił się na początku swojej kadencji na stanowisku szefa Fed. Niecały rok po jego ośmioletniej kadencji stopa funduszy federalnych utrzymywała się na poziomie wyższym niż 20%, podczas gdy CPI osiągnął najwyższy poziom 15%. Volcker szybko obniżył w ciągu kilku miesięcy główną stopę procentową do 9%, by w 1980 r. znowu podnieść ją do 20%. Następnie Fed obniżył ją do 16%, ale bank centralny ponownie był zmuszony podnieść swoje oczekiwania do 20% – po raz trzeci w ciągu nieco ponad roku. Wreszcie w 1983 r. inflacja obniżyła się do akceptowalnego poziomu 2,5%. Tym razem, gdy CPI odbiła w górę, Fed był już na to przygotowany.
Wówczas w 1983 r. Federalny Komitet Otwartego Rynku skupiał się już bardziej na czynnikach monetarnych wpływających na inflację i w konsekwencji utrzymywał stopy procentowe na stosunkowo wysokim poziomie, nawet wtedy kiedy inflacja się obniżała podkreśla Bullard. I choć Fed utrzymał swoją stopę referencyjną na wysokim poziomie w stosunku do inflacji, gospodarka amerykańska nadal rosła.
Można było się spodziewać, że wysokie realne stopy procentowe spowodują recesję, ale tak się nie stało. Dlatego dzisiaj Fed nie za bardzo się przejmuje utrzymującymi się przez dłuższy czas wyższymi stopami procentowymi. Ma w pamięci lata osiemdziesiąte które dowiodły że wyższe stopy nie zawsze szkodzą realnej gospodarce.