Zamiast wakacyjnej mizerii lato pod wpływem rajdu na rynkach?
Od początku roku amerykańskie indeksy giełdowe bezustannie biją nowe rekordy. Indeks S&P 500 od początku roku już 30 razy ustanowił rekord. Tak samo zresztą jak technologiczny indeks Nasdaq , który już sześciokrotnie poprawiał historyczny wynik. Letnie wzrosty na rynkach trafnie przewidzieli to stratedzy Bank of America, którzy w swoich rekomendacjach, aby nie sprzedawać akcji w maju. Stare, giełdowe porzekadło mówi bowiem ’Sell in May and go away’. Co prawda swoją rekomendację oparli oni na danych statystycznych, które pokazują, że wobec jesiennych wyborów prezydenckich, latem może wystąpić efekt rajdu na akcje. Czerwcowe wzrosty potwierdzają zatem, że indeks S&P 500 ma tendencję do letniej hossy, a okres przedwyborczy działa na inwestorów niczym klasyczny stymulus. Jeśli bliżej przyjrzymy się analizie, którą przedstawili stratedzy Bak of America to widać, że okres od czerwca do sierpnia jest drugim najsilniejszym trzymiesięcznym okresem w roku we wszystkich latach od 1928 r. Sam indeks S&P 500 wzrósł o 65% w wyznaczonym okresie, przy średnim zwrocie na poziomie 3,2%. Tymczasem w latach wyborów prezydenckich, S&P 500 rósł w 75% przypadków, w okresie od czerwca do sierpnia. Okres wyborczy jest zatem dodatkowym alibi dla aktywów z domieszką ryzyka.
Nawet wygrana Trumpa jak na razie nie jest w stanie zatrzymać kupujących. Dzieje się tak dlatego, że to właśnie wybory w USA mogą stanowić spekulacyjne tło dla dalszych wzrostów. Z drugiej strony wokół potencjalnej wygranej Trumpa jest sporo niepewności. Przede wszystkim wojna celna z Chinami oraz potencjalne zaostrzenie konfliktu o Tajwan. Rynki finansowe nie lubią niepewności, a biznes nie znosi ograniczeń spowodowanych geopolityką.
Warto podkreślić jednak, że „strach przed Trumpem” udzielał się też, w roku wyborczym gdy miliarder został niespodziewanie wybrany na prezydenta USA. W efekcie, po wyborach Wall Street przewrotnie zaczął piąć się w górę. Wówczas także nikt się tego nie spodziewał. Jak będzie tym razem? Obecnie, w sondażach wyborczych zaczyna wygrywać Biden. Sama kandydatura Bidena pozostaje jednak niepewna, a do wyborów zostało jeszcze prawie pół roku. Statystyka pokazuje jednak, że Wall Street przeważnie woli rządy demokratów. W tym miejscu jednak warto ostrzec, przed pułapką statystyki. Nie jest jasne, na ile procentowy wzrost cen akcji spowodowany jest wygranymi wyborami przez prezydenta Demokratycznego. Wszystko sprowadza się więc do wyłącznie umownych wniosków i wymaga osadzenia w konkretnym kontekście gospodarczo-giełdowym. Historia okazuje się tutaj nie zawsze najlepszym przewodnikiem.